fbpx

Nie bądź z kimś z przymusu, bez powodu lub dlatego, że nie masz innego wyboru.

Nie ma nic bardziej przykrego niż błaganie o chwilę uwagi i czułości od osoby, dla której powinniśmy być całym światem. Nie bądź z kimś z przymusu, bez powodu lub dlatego, że nie masz innego wyboru. Przy niewłaściwej osobie będziesz wiecznie błagać o uwagę, czas i zainteresowanie. Odpowiednia osoba ofiaruje Ci to wszystko tylko dlatego, że Cię kocha.

Niezwykle ważne jest, by mieć przy swoim boku kogoś kto jest w stu procentach pewny, że to właśnie na Tobie zależy mu najbardziej. Kogoś kto będzie dla Ciebie prawdziwym wsparciem i codzienną obecnością zapali w Tobie chęć by kochać, śmiać się i żyć.

Bardzo często w zwykłej codzienności możesz dostrzec czy komuś na Tobie naprawdę zależy i czy to wszystko ma sens. Uczucie najczęściej leży w zwykłych chwilach, w gestach, przytuleniach czy uśmiechach. Dostrzeżesz je w prostych rozmowach i pytaniach. Bo choć z pozoru banalnym, to jednak niezwykle pięknym uczuciem jest posiadać przy swoim boku kogoś kto zainteresuje się i zapyta, jak Ci minął dzień lub czy wszystko u Ciebie w porządku. Proste gesty to tak niewiele, a najczęściej posiadają moc potrafiącą zmienić wszystko.

Nie bądź z nikim na siłę, z przymusu i tylko dlatego, że wydaje Ci się, iż nie masz aktualnie żadnej lepszej opcji. Jeśli masz mieć beznadziejny związek i kogoś kto jest dla Ciebie zerowym wsparciem lepiej oprzyj się o ścianę.

Jeśli ktoś nie potrafi ofiarować Ci chwili uwagi, swojego zaangażowania i czasu to po cholerę z nim jesteś? Jak długo będziesz żebrać o gest i znosić chłód, który zabija w Tobie wszystko? Masz zamiar wiecznie czekać na to, że ktoś nagle, z nieznanego powodu całkowicie się zmieni? Czasem musisz powiedzieć dość, wyjść i zamknąć za sobą drzwi – choćby nie wiem jak trudne to dla Ciebie było.

Nie bądź z kimś z przymusu, bez powodu lub dlatego, że nie masz innego wyboru. Nie możesz żebrać o gest, uczucie i miłość. Czasem warto zamknąć jeden rozdział i spróbować zrobić krok do przodu. Być może po drugiej stronie drzwi jest ktoś, kto dostrzeże w Tobie wszystko co piękne. Dobrze wiesz, że zasługujesz na coś więcej…

96 komentarzy

  • LadyCat

    Szkoda, że nie trafiłam na te słowa wcześniej. Chociaż byłam wtedy tak zaślepiona, że prawdopodobnie nie dotarłyby do mnie w taki sam sposób, jak dotarły teraz. Żałuję bardzo tych straconych lat. Nie tego, że straciłam kogoś kogo kochałam tylko lat, czasu. Bo mogłam być po prostu szczęśliwa, choćby sama, a przynajmniej nie żyłabym ciągle walcząc. O czas, uwagę, zaangażowanie. Nie byłoby tych wszystkich chorych rywalizacji z innymi kobietami. Nikt mi tych lat nie zwróci i to jest najgorsze. Mogłam się bawić, wychodzić, poznawać świat. Ale ja wybrałam tkwienie w czterech ścianach i wieczne czekanie, aż on się zmieni… I choć ja oddałam swoje serce na dłoni – on i tak tego wszystkiego nie docenił. Wybrał inną. Może ciekawszą, może jest lepsza w łóżku. Nie wiem. Ale kiedy zostawił mnie myślałam, że świat się skończy. I w tym najczarniejszym okresie mojego życia poznałam kogoś kto przeżył dokładnie to samo co ja. Oboje spragnieni bliskości szybko zrozumieliśmy się bez słów. I oto jestem – szczęśliwsza, zdrowsza, a u boku mam kogoś kto nie mówi, że jestem najważniejsza tylko faktycznie to pokazuje. Świat miał się skończyć, a okazało się, że ja dopiero wchodzę do jakiegoś świata. Nowego. Mam nadzieję, że lepszego.

    • Ela

      Mam identycznie to samo. Ja przestałam po 22 latach koło niego skakać, milczeć kiedy powinnam mówić, głośno wyrażać własne zdanie, nie przytakiwac kiedy nie ma racji, naraz szok i niedowierzanie. I stały tekst, jak jesteś taka męczennicą i Ci źle to złóż papiery rozwodowe. To jest chore

      • MarFi

        chore od samego rdzenia, chore współuzależnienie przez 22 (!) lata… warto ciąć szybciej… inni wokół też cierpieli przez ten czały czas…
        blokada życia, zbieranie negatywnych przeżyć i emocji bez ujścia… choć niby tyyyle czasu, by coś naprawić, spróbować – innego „języka”?
        komunikacja, porozumienie, życie BEZ LĘKU – Elka, wim co piszę… /chyba 😉 / Mar Fi

    • Zbigniew

      Ja jako facet przeżyłem to samo,dawałem z siebie wszystko,nie dlatego żeby poczuć się lepiej,ale z miłości.W końcu zauważyłem że to niema sensu,i że żebrałem o najmniejsze gesty uczuć.To upokarzające pytać,czy Cię ktoś kocha,to się powinno czuć.Milość potrafi gòry przenosić,ale nie jak jest jednostronna.

      • Ala

        To samo właśnie przerabiam. Kiedy pokazałam, że mi zależy jemu nagle się odwidziało. Nawet nie miał na tyle jaj, żeby mi powiedzieć, że już mnie nie chce.

      • Kasia,

        Ja znalazłam odwagę po latach.. Najgorsza jest ta świadomość, że jestem sama, nie mogę okazać tego jak lubię być przytulana, jak bardzo jestem potrzebna..Nie nadaje się na portale randkowe itd.. Chciałabym chociaż dostać SMS.. Myślę o tobie, uważaj na siebie.. I chociaż jestem bardzo radosna osoba, wysyłam wszystkim pozytywna energię.. To brakuje mi jednego.. Wiary, że kiedyś moja droga, zejdzie się z droga tej drugiej osoby.. Ale idę wciąż idę… :). Pozdrawiam

      • Urszula

        To co piszesz to jak bym czytała swoje myśli . Teraz jest trudno też komuś zaufać ponownie choć bardzo by chciało się mieć przyjaciela bo mam obawy znów w coś brnąć

      • Joanna

        I dobrze zrobiłeś. Mój facet się upierał, błagał… I tak jestem z litości. Nie raz mi to wypomina, czasem się łudzi, że to się zmieni… Też tak myślałam, ale ile można czekać ? 10 lat? 20 lat? Szkoda życia swojego i innych, bo nikt nie jest szczęśliwy w tej sytuacji.

      • Lojalny

        Ja też tak mam.. zmęczony doświadczeniami z dzieciństwa przestałem szukać miłości i skupiłem się na sobie. Po czasie ona znalazła mnie. Ta jedna dziewczyna która kiedyś musiała wybrać między mną a innym. Zdecydowała się na niego a ja żyłem dalej. Minęło jakieś 7 lat a w międzyczasie ona próbowała nawiązać kontakt ale ja nie odpowiadałem. Kiedy postanowiłem jej odpisać wszystko się zmieniło.ona w Holandii a ja w Niemczech. Świat nagle był znowu kolorowy a ktoś mnie zrozumiał. Przeprowadziła się do mnie. Ona była z tym chłopakiem przez te wszystkie lata od 14 roku życia. Przez te wszystkie lata co kilka miesięcy rozstawali się i wracali do siebie, potwornie toksyczny związek który zostawił na niej potworne ślady z którymi przyszło mi się zmierzyć. Po jakimś czasie ze mną zaczęła doszukiwać się we mnie byłego chłopaka, przeszkadzało jej we mnie wszystko. Traktowałem ją jak księżniczkę bo uważam że jest tego warta ale to nigdy nie wystarczało, nie potrafiła tego docenić. Nie znała też tego bo ten drugi nigdy jej tak nie traktował. Nie czuła się dobrze będąc u mnie w Niemczech więc zostawiłem wszystko i przeprowadziłem się z nią do Holandii. 3 dnia po przeprowadzce odezwał się do niej były chłopak i zostawiła mnie dla niego. Wróciła do niego ale ich relacja wyglądała jak zawsze. Dzwoniła do mnie, pisała, szukała wsparcia, pomocy, zrozumienia. Ja z miłości jej to dawałem. Po krótkim czasie znowu ją zostawił a ona załamana i w depresji została kompletnie sama więc kazałem jej do mnie przyjechać i starałem się podnieść ją z tego. Wspierałem, dbałem, słuchałem, ocierałem łzy i byłem gdy wszyscy inni ją zostawili. Rodzina, przyjaciele, ten były. Została sama. zaproponowałem jej 2 szansę bo serce które posiada naprawdę jest tego warte a ja znów miałem nadzieję. Od tego momentu wszystko wróciło do starego i znowu nic jej nie pasowało. Wyjechała i zakończyła znajomość bo przy mnie czuję się okropnie i ona kocha tego drugiego…traktowałem ją jak księżniczkę, nie jedna o tym marzy a ta jedna której pragnę nie potrafi tego docenić.Kocham ją całym sercem i jest dla mnie wszystkim i nie radzę sobie z tym. w głębi serca chcę o nią walczyć i przekonać ja do spróbowania na nowo ale nie będę się więcej prosił ani nic udowadniał. Ona straciła mnie a ja straciłem to kim byłem zanim ją poznałem.

        • Zakochana

          Jak się poznalismy on się zakochał mówił ze mnie kocha ze jestem jego najważniejszą ciagle byly slodkie slowa na zawsze ,,wiedzieliśmy ze dzieci najważniejsze a potem my ale ja niemam nic i on tez wynajmuje z dziećmi ale to nie przeszkadzało na poczatku a teraz po 6 miesiącach tak ja się zakochalam to jemu sie odwidzialo ale czas jest na zaczepki na portalu randkowym ,pytalam się czemu nieodpisze zawsze wymowki gdy pytalam czy znami wszystko wporzatku on na to ze tak ja mam syna chorego.może dlatego 😊

      • Tulipanek

        Proszę o poradę,
        Jestem z chlopakiem 3,5 roku ( to moj 2 związek).
        Poczatek zwiazku byl fajny,ale niestety trwalo to krotko.Oboje bardzo sie poranilismy w tym zwiazku.Widze tez winę u siebie bo zaczelam za szybko wchodzic w te relacje a dopiero co swiezo skończył sie poprzedni zwiazek. Jednak bylam szczera i powiedzialam obecnemu wowczas chlopakowi,ze chce aby nasza relacja budowala sie stopniowo gdyz nie jestem jeszcze gotowa na kolejny zwiazek.Niestety za szybko to wszystko sie potoczylo,pisze „niestety” z perspektywy czasu, który minął bo wydaje mi się ze przez to ze wtedy zadnemu z nas nie udały sie zwiazki to my chcielismy to sobie zrekompensowac.Bylo bardzo roznie, ale za duzo by tu opowiadac.W każdym badz razie później odkrylam ze moj obecny chlopak zanim mnie poznał to zapoznał jakas dziewczyne Magde (5 lat mlodsza ode mnie) z ktora raz uprawial seks niezobowiazujacy,krótko sie znali, chyba poznali sie przez portal.Chlopak przyznał mi sie do tego i powiem szczerze ze mi sie to nie spodobało.Ale bylam zakochana wiec gdzies to wyparlam z siebie,tymbardziej ze tlumaczyl mi ze tego bardzo zaluje i ze gdyby wiedzial ze mnie pozna to by nigdy tak nie zrobil.
        Jednak w trakcie tych lat byly rozne spory miedzy nami,potrafilismy sie klocic na tyle,ze kilka razy 3 lub 4 razy wyprowadziłam sie od niego- tutaj juz mi niestety pachnie toksycznym związkiem.Pierwsze rozstanie bylo spowodowane tym ze nie bardzo czulam sie z tym dobrze zeby ze soba wspólnie mieszkać przed slubem,gdzies w srodku zle sie z tym czulam, wtedy duzo sie klocilismy i bycmoze podswiadomie dazylam do tych klotni zeby tylko nie mieszkać bez slubu.Po takiej wyprowadzce on bardzo mnie nekal ze sie zabije ze odbierze sobie zycie, ze przeze mnie straci prace itd,bardzo wchodzil mi na psychikę i to dzialalo bo bardzo sie zle z tym czulam,stad te powroty.. niestety ale po pierwszej takiej wyprowadzce zrobil wszystko zebysmy sie spotkali,na co ja pozwolilam.Podjechal po mojej pracy po mnie i zaczal sie wyklocac i krzyczec ze mnie zniszczy ze przeze mnie straci prace bo on cierpi i tutaj cos bardzo waznego:( wtedy pierwszy raz podniósł na mnie reke w taki sposób ze zaczął targac mi wlosy,to odbywalo sie w jego samochodzie podczas jazdy…
        Pierwszy raz w zyciu ktos podniosl na mnie reke..poczulam sie strasznie! Zaczelam krzyczeć ze zadzwonie na policję ze nigdy mu tego nie wybacze.W tym samym momencie zaczął przepraszac i żałować. Skonczylo sie to kilkumiesiecznym rozstaniem gdzie przez ten caly czas wypisywal do mnie az w koncu dalam mu kolejna szanse.Nie powtorzylo się to ale za to pojawiły sie następne przykrości: bylam z nim na weselu jego kuzynki i na tym weselu powiedzial mi, ze cytuje”szkoda ze kuzynka nie poznala mnie wczesniej z którąś z jej kolezanek”- bardzo mnie to zabolalo..pozniej kolejne miesiące to ponizania mojego wyglądu, często mówił ze mogłabym byc wyzsza albo zebym jadla więcej.. Doprowadzilo mnie to do stanu depresji,a gdy raz odwazylam się odejść od niego i prawie mi sie to udalo bo 3 miesiace rozłąki to w trakcie tych miesiecy wypisywal do mnie listy ze tak bardzo mnie kocha i ze chcialby wreszcie ze mna slubu i miec Dzieci…dlugo na to nie zwracalam uwagi ale uleglam i wrocilam bo uwierzylam w zmianę i jego checi,w koncu tez chcialabym zalozyc rodzine i mieć męża.Gdy wrocilam to okazalo sie ze w trakcie tych 3 miesiecy gdy czesto wypisywal do mnie ze chce umrzec itd to znajdowal dziewczyny duzo mlodsze ode mnie na portalach i pisal z nimi, nawet w temacie seksu.. do tego pisal z dziewczyna sąsiadka ktora mieszka pod jego mieszkaniem. Czesto niby w zartach mowil mi o niej ze laska itd gdy mnie nie bylo to od razu uderzał do niej…To mnie utwierdzilo w tym ze on mnie nie kocha, ze rozlaka spowodowala tylko ze bal sie byc sam i stad wypisywal do mnie,a bycmoze nowo poznane dziewczyny nie chcialy od niego niczego wiecej wiec pisal do mnie o tym jak bardzo zaluje i jak kocha..czy osoba ktora kocha od razu poznaje inne osoby zaraz po rozstaniu?I w tym samym czasie pisze do mnie o milosci i slubie? Uwierzylibyscie komus takiemu? Dalybyscie szanse?

        Za miesiąc bedzie pracował jako taksowkarz..i mam cholernie okropne watpliwosci co do niego. Czuje sie bardzo tym wszystkim poraniona,tyle powrotów a zmiany tylko na gorsze..do tego jak mam mu ufac w zawodzie ktory bedzie wykonywal? Po tym ze znam jego przeszlosc to on nie ma żadnych hamulców..bardzo sie boje bo chcialabym zeby w koncu moje zycie sie ustabilizowalo ale nie potrafie mu juz zaufac,boje się ze dojdzie do jakichs zdrad i ze bede jeszcze bardziej żałować tego ze dalam nam kolejną szanse.Probowalam z nim o tym rozmawiać ale temat zbywal…a ja juz czuje sie coraz gorzej w miejscu w ktorym doznalam tylu krzywd.
        Jako osoba z boku powiedzialabym Dziewczyno zostaw go i zacznij od nowa to nie dla Ciebie,to Cie niszczy. Ale z drugiej strony on czesto prosi mnie zeby wziasc slub itd a ja myślę wtedy ze moze jednak ja przesadzam? Ale przeszłość nie daje mi spokoju:( nie da sie byc z kims komu sie nie ufa.Skoro tak latwo sprzedał kiedys swoje ciało to jako taksowkarz chyba nie bedzie mial z tym problemu?

        Proszę o szczerą i mądra porade

      • Moneczka

        Witam dziewczyny jestem tutaj nowa. Ja nigdy nuw kochalm mojego męża. Teraz po 10- latach razem zauważyłam, ze on również mnie nie kocha. Kiedy go poznałam byłam bardzo samotna i przerażona. On akurat pojawił sie namojej drodze życiowej. Tzw” desperacja” kapuesz sue wszystkiego kiedy grunt pod nogami ci się sypie. Myślałam, ze z biegiem czasu go jednak po kocham jak będzie dla mnie dobry. Niestety po przeprowadzce do jedno domu bardzo się zmienił i pokazał swoje prawdziwe oblicze, po kilku latach razem pobralismy sie, potem przyszło na świat dziecko. Niestety nic się nie zmieniło. Trwam w tym bez miłości!!! A on zbecavsie psychicznie nad obojgiem. Dla niego kobieta jest nic nie warta i musi byś posłuszna mężowi i zgadzać się z wszystkim co maz mówi. Jak się przeciwstawi to jest źle! Myślę od kilku lat o odejściu i wiem, ze to zrobię. On się nigdy nie zmieni. Tracąc kolejne 10 lat ?????

    • Dariusz

      Milo się czyta Twoje słowa. Mam nadzieję że uda mi się również poczuć jak drugiej osobie na mnie zależy. Pozdrawiam bardzo bardzo serdecznie.

    • Cien

      Przez ostatnie lata bylem oklamywany w zywe oczy. Milosc mojego zycia wielokrotnie pierd…la sie za moimi plecami z innym gosciem wmawiajac mi gdy pytalem czy jest ze mna szczera i uczciwa wobec mnie – ze sobie wymyslam. Dowiedzalem sie zupelnym przypadkiem od znajomych tego jej nowego frajera, bo jej oczywiscie nie bylo stac na zwykla ludzka szczerosc, po czym poruszulem z nia ten temat. Milosc mojego zycia przyznala sie do wszystkiego w sposob jak gdyby nic sie nie stalo. Bez zalu, bez najmniejszego cienia wstydu czy szczerego przepraszam po czym odeszla zostawiajac mnie samego i zamieszkala z nowym facetem. Moje zycie wlasnie sie skonczylo. Jestem juz tylko cieniem czlowieka ktorym bylem wczesniej. Nie potrafie sie juz usmiechac, stracilem prace, chec do zycia, radosc zycia i zaufanie do kogokolwiek. Wegetacja z dnia na dzien zakrapiana kolejnymi butelkami alkoholu. Moje pytanie do Was – Dlaczego ludzie sa zdolni krzywdzic druga osobe w taki sposob? Jak zlym, podlym i niegodziwym czlowiekiem trzeba byc aby tak postepowac wobec osoby ktora kocha calym sercem? Milosc mojego zycia klamala prosto w twarz, bez mrugniecia okiem. W jaki sposob teraz zaufac komukolwiek skoro najwazniejsza dla mnie osoba lgala jak pies przez tak dlugi czas?

      • Aga

        Nie możesz wszystkich wszucać do jednego worka.
        Ja jestem w takiej samej sytuacji. Tylko, że mnie oceniali po okładce. Czas w tym wypadku działał na moją niekorzyść. Zatraciłam się w pracy zamiast odpuścić i dziś jestem sama.
        Życzę ci abyś znalazł sens zycia. Znajdziesz jeszcze kogoś kogo pokochasz i cię nie zrani. Chociaz to trudne.
        Pozdrawiam

    • TULIPANEK

      Zakochania zdarzają się mnóstwo razy w życiu,a prawdziwa miłość tylko raz.
      To niedojrzała emocjonalnie osoba..będzie trudno z kimś takim budować związek, chyba, ze ta osoba zacznie to zauważać i się naprawiać. Sama jestem po rozstaniu i przypuszczam przed jaką trudną decyzją stoisz… nie boj sie swoich emocji..

      Najważniejsze jest to by sie ze sobą komunikować, a jak rozmowy nic nie wnoszą to poprostu odpuścić.
      Miłość to nie motylki, to nie endorfiny.
      Jesli ktos tak uwaza to właśnie jest niedojrzaly.Po 2 latach wszystko przemija i właśnie wtedy najczęściej ludzie nagle budzą sie z letargu i mówią swoim towarzyszom właśnie takie teksty jakie Ty uslyszes.

      Jestem osobą wierzącą i postawiłam Boga na 1 miejscu w swoim zyciu i zaczelo sie…
      Bardzo duzo zła mnie w tym czasie spotkalo od bylego i ostatecznie zdecydowalam z bolem serca zerwać te relacje..

      I wiesz co
      Dzis Bogu każdego dnia dziękuję!!!!
      Dopiero jak oddalisz sie od tej osoby jestes w stanie zobaczyć ile jest miedzy wami milosci.
      Nie szukalam żadnego związku po tym rozstaniu, skupilam sie na swojej duchowości..
      Nie szukając ktos poszukał mnie🙃 nie będę opisywać ze to wspaniala osoba itd, bo to nie oto chodzi,ale chodzi o to jaka jestem teraz, jak sie czuje:) Proszę zweryfikuj siebie,jaki jestes teraz i co wnosi ta osoba dobrego w te relację?

      Pomodle sie krótko za Ciebie i wierzę ze Ci sie powiedzie:)

      Z Bogiem;)

      • Konrad Niechcic

        Czuję się podle ciągle żebrząc.
        Obiecuję sobie, że skończę z tym, że będę silny.
        Jednak jednak tylko depresja się pogłębia.

          • Tete

            Nie jak zaczniesz myśleć o sobie to się zmieni , czasem dajesz coś nie tak jak ktoś inny tego oczekuje a nie dostajesz nic w zamian ,więc czas to zmienić .jak ktoś tego nie widzi nie dawaj dbaj o siebie….

          • Maciek

            Justyna masz racje
            Poznaj siebie samego
            Pokochaj siebie samego
            a później twórz związek nie z konieczności tylko z wyboru.

          • Perełka

            Dla miłości poświęciłam i straciłam wszystko…zaczęło się od rozmów,zaineresowania,poczułam sie pierwszy raz szcześliwa kochana bezpieczna..porozumienie dusz serc..cos niezwykłego czego nigdy nie doświadczyłam w związku w którym byłam zdradzana byłam sprzątaczka paczka itp..zakochałam się i wierzyłam w te miłość i w nas..razem planowaliśmy przyszłość.. I nagle po 1,5 roku on zaczął się zmieniać.. pojawiły się kłamstwa zdrady..W tym czasie maz już wykańczam mnie psychicznie do tego on robił to samo..walczyłam bo wierzyłam.. byłam zawsze nigdy się nie odwróciłam.. ostatnio były wieczne odchodzenia i powroty..niedługo czeka mnie rozwód..zmieniłam życie dla niego A on..niedawno stwierdził że już mnie nie kocha…poswiecilam rodzinę prace dom zdrowie..mam depresje,wrocil sie nowotwór..Wszystko w imię.. miłości.. nigdy nie zrozumiem co się stało.. tzn.pojawila się inna i zmieniła go..bardzo..walczyłam i blagalam prawie rok..zebralam..O miłość…skończyłam u psychiatry i na terapii z silna depresja..A walka jeszcze przede mną…dlaczego mnie tak zranił..nie wiem..może po prostu nigdy mnie nie kochał..moze to kara,ale ja naprawde pierwszy raz w zyciu poczułam taka wieź i miłosc do kogos..no i ufalam..bezgranicznie w kazde słowo..

        • Stella

          Koniecznie z tym skończ…ja wylądaowałam w szpitalu.. jestem sama od roku z synkiem. ciężko bywa ale daję radę. I już nie żebram…uczę sie kochać samą siebie.

        • Lady Si

          KNapisałaś piękne słowa, dokładnie jestem w takim związku i codziennie spędzam wieczory w samotności, bo inni są ważniejsi niż ja, nasz syn i moja córka z pierwszego małżeństwa. Przechodzę katorge psychiczna, codziennie w samotności, mimo ze mieszkamy razem, mimo ze śpimy i mimo ze mamy zbliżenia, bo on ma potrzebę. Nie szanuje mojego czasu, moich potrzeb a nawet dzieci. Jest egoista, a ja płacząc codziennie w poduszkę czekam na niego licząc , ze coś się zmieni. Niszczę moje dzieci, które widza jak matka jest codziennie zapłakana, i ma silna depresje. Nie mogę do niego dzwonic, pisać, jak jest w pracy i na wyjazdach służbowych. Wyzywa mnie od psychopatę jak mu przeszkodzie.

        • Bozena

          Walcz o siebie, idź do psychiatry, dostaniesz leki, które pozwolą Ci normalnie żyć, będzie łatwiej przeżyć dzień. Ja tak zrobiłam, dla mnie słowa męża, już cię nie kocham, lepiej zmienić to wcześniej, bo nie ma po co się męczyć. Byliśmy razem cztery lata, w lipcu była by druga rocznica ślubu, ale on nawet pierwszej nie uczcił. Odejście męża było dla mnie czymś nie realnym. Zapłaciłam za to załamaniem nerwowym. Uratowała mnie od wariacji lub śmierci, wizyta u lekarza psychiatry. Jestem jak w hibernacji, ale nie płaczę i mam nadzieję że wyjdę z tego. Pozdrawiam, proszę pójdź do lekarza psychiatry.

  • Jedna z wielu

    Widać nie jestem w tym sama. Wyszłam za mąż z miłości, ale walka o jego uwagę, szacunek i zrozumienie zaczęła się znacznie wcześniej.. Wszyscy się kłócimy, ale kwestia o co i z jakiego powodu. W końcu nadszedł taki dzień, że przejrzałam na oczy i stwierdzilam, że bycie szczęśliwa zależy jedynie ode mnie. O to się nie blaga drugiej osoby, wyplakujac sobie oczy. O dziwo mniej się kłócimy od tego czasu. Zaczęłam widzieć jaki jest, że sie nie zmieni. Teraz to tylko kwestia jak długo z taką oziebla żona wytrzyma 😉 To, że nie pyta co się stało, a jedynie ocenia i straszy rozwodem, świadczy o tym jakim jest człowiekiem, dobitnie.

    • Baszka

      Znam to, straszy rozwodem żebyś to Ty złożyła papiery, a potem będzie wszystkim mówił, że on walczył o to małżeństwo, ale Ty nie chciałaś,

  • Blog Ozonee

    Nadchodzą moje 30 urodziny i sprawia to, że zaplanowałem wiele zmian w życiu. Jedną z nich jest właśnie kwestia związków. Pora podjąć decyzje i zrobić cośdla siebie. Pozdrawiam i dzięki za te słowa.

  • asmo

    …czasem jest już za późno aby zawrócić. Sprawy nie ułatwia gdy jest się niepełnosprawnym – upływający czas ocenia sie inaczej… inaczej też się kocha a szacunek ma inny wymiar. Kochałem dla kogoś, zapomniałem o sobie… przegrałem swoje życie w ten sposób.

    • Dorotka

      Jestem w takiej samej sytuacji kocham kogoś z kim o kilku godzinne spotkanie czasami muszę się wykłócać. Kocham go bardzo i to wszystko jest w tym najgorsze że nie mam siły żeby to skończyć. Chciałabym żeby to on zrobił bo nie chcę nigdy dojść do momentu żeby żałowała podjętej decyzji… Zazdroszczę wam determinacji i odwagi. Pozdrawiam😘

      • Kwiatek

        Jestem w podobnej sytuacji.. Nie wyobrażam sobie bez niego życia jednak rozum mi mówi że on się nie zmieni… Jestem w kropce…tak bardzo go kocham…

  • Sosenka

    Zakochałam się, przeprowadziłam z innego miasta, sprzedałam rodzinny dom, zrezygnowałam z pracy. Zostawiłam to co kochałam bo miałam nadzieję że to ten mężczyzna i że z czasem będziemy stanowili jedność.
    Oddałam swoje serce na tacy i zostałam zraniona. Walczyłam o Nas przez dwa lata, starałam się jak mogłam ale dzisiaj zdałam sobie sprawę że to nie ma sensu. Czuję się oszukana, nie doceniona, nie kochana. Słowa niestety to nie wszystko, czyny powinny być dopełnieniem słowa kocham.

    • Maławielka

      Niestety…taka jest rzeczywistość, osoba którą uważasz za cały swój świat, poświęcasz każdą wolną chwilę, dajesz maximum siebie, okazujesz cale serce i oddane do resztki granic uczucia potrafi tak Ciebie zniszczyć..dzięki takiej „cudownej” miłości tracisz swoją wartość, zaczynasz wierzyć w te słowa i z dnia na dzień poprostu sie z tym godzisz, dajesz sie ponizac proszac o najmniejszy gest, uwagę..a czas ucieka, nikt nam go nie zwróci. Ja zaczynam pomału nowy etap, ucze się żyć na nowo. Nie jest łatwo ale wierzę że w końcu i ja będę kochana. Powodzenia dla Was.

    • Inka

      Ja tez teraz błagam. Najpierw pomógł mi podnieść się po rozwodzie, zaopiekował sie mną i moimi dziećmi, stworzył ze mną rodzinę, a teraz mam się wyprowadzić, bo jemu jednak sie odwidziało, nie kocha mnie już, przerosło go to wszystko. Dla mnie strzał. Bo nadal go kocham. Dzieciaki też. Nie mamy gdzie iść. Prosiłam, błagałam, żeby nie rezygnował z nas. Ok, dał nam czas. Ale zabija mnie obojętnością. Myśli tylko o sobie. Nie uwzględnia mnie ani córek w swoich planach. Wraca późno i od razu niemal kładzie sie spać. Nie pyta co słychać, jak minął dzień, czy wszystko w porządku. Nie interesuje go ani ja ani moje córki, którymi kiedyś super się zajmował. Po prostu pozwala nam mieszkać u siebie (przynajmniej narazie), bo wie, że nie stać mnie samej na wynajem. Ale żyje swoim życiem. Tylko swoim. A ja ciągle się łudzę, czekam nie wiadomo na co. Nie mam siły tak po prostu się odciąć. Ani możliwości. A to znów sprawia, że umieram od środka po raz kolejny. Bo wiedząc, że nie mam w nim poparcia, mimo wszystko nie wolę oprzeć się o ścianę. Błedne koło…

  • na zakręcie

    Witam, jestem kolejną żebraczką do kolekcji. Teraz nie rozumiem sama siebie dlaczego 7 lat temu wyszłam za niego za mąż. 7 lat… 7 ciężkich lat. Bo mój mąż okazał się niedojrzałym emocjonalnie dupkiem, który nie daje poczucia bezpieczeństwa rodzinie. Łudziłam się, że skoro ktoś wychował się w patologii (teść alkoholik znęcający się nad rodziną) to takiej patologii nie będzie powielał.To był błąd!!!!! Mąż jest świetnym fachowcem w branży budowlanej, a oprócz tego typową złotą rączką.Naiwnie myślałam,że taki człowiek zawsze zapewni byt rodzinie. I owszem co chodzi o pracę dostaje mnóstwo intratnych kontraktów, ale nie ma dnia aby nie wracał do domu na podwójnym gazie. A ja nawet odezwać się nie mogę bo zwyzywa mnie wtedy przy dzieciach i na dodatek się obrazi.Mamy firmę budowlaną zarejestrowaną na mnie (to ja trzymam porządek w papierach), kiedyś podpisałam umowę na 100tys to mi potrafił powiedzieć jak sobie podpisałaś to sobie buduj.na złość .Wiecznie obrażony dzidziuś.Często słyszę ty szmato, ty k.., ty leniu…..itd.itp. Ja już nie mam sił.Sama zajmuję się domem, dziećmi, gospodarstwem. Po to aby on mógł bez przeszkód zająć się swoją pracą a i tak ciągle jestem be. Przecież praca w domu to też praca jakże niedoceniana i powiedziałabym, że najgorsza z możliwych bo za darmo. Doradźcie mi proszę co robić? Nie chcę dzieciom rozbijać rodziny, bo to one będą cierpieć najbardziej.

    • sss

      na zakręcie / a nie da się pójść do specjalisty od związków? Przecież kiedyś się chyba kochaliście? Trzeba znaleźć źródło problemu i dotrzeać do niego dlaczego jest taki nieszczęśliwy , co go boli , że tak się zachowuje? Rozmowa , fakt z niektorymi ciężko , ale przy odpowiedniej postawie w koncu ulegną.
      Jak nie to nie patrz na dzieci bo zapytaj siebie czy w przyszłości na ich umysl gorzej wpłynie rozdzielenie od tatusia czy tatuś ktory pije i bluźni ? myslę , że to drugie i tak w przyszłości będą to powielać , kobieta jest od sprzątania i nie ma prawa głosu

    • Mc

      Jeżeli teraz, jak to mówisz, nie rozbijesz rodziny, skrzywdzisz dzieci. Jeżeli masz synów, nauczysz ich poniewierania kobietami i z dużym prawdopodobieństwem wyrosną na alkoholików, jakim bez wątpienia jest Twój mąż. Jeżeli masz córki, nauczysz je, że rolą kobiety jest poświęcać się dla drania i być nieszczęśliwa. Przykro to mówić, ale mąż ani Was nie kocha, ani nie szanuje. Uciekaj. Ja uciekłam. 15 lat temu. Dziś córka i syn to już dorośli ludzie. Z perspektywy czasu – była to najlepsza decyzja w moim życiu, również według nich. Pozdrawiam, życząc siły i powodzenia.

  • Rodzynek 173

    Witam w klubie. Nie raz czekałem na chwilę dobroci od żony. Teraz czas zakończyć tą farsę nie małżeństwo, bo tak trzeba to nazwać. Po 23 prawie latach.
    Bo nigdy nie jest za późno na trzy rzeczy:
    Miłość
    Naukę
    Spełnianie marzeń

  • Jaaaaaa

    Po 15latach wiem, ze nie warto przejmowac sie innymi. I nie waryo ich sluchac, jestem szczesliwsza i tak wygladam wszyscy to zauwazyli. Zdradzal mnie, zostawil na sylwestra…. Sama wiec wzielam sie za swoje zycie i mam. Jestem szczesliwsza i spełniona pomimo braku mezczyzny mozekiedys sie jakis trafi ale nie szukam i nie mam zamiaru malo tego bede testować, jak przyjdzie moment ze kogoś poznam i wtedy powiem ze jestem szczesliwa w 100%

  • Dorotka

    Jestem w takiej samej sytuacji kocham kogoś z kim o kilku godzinne spotkanie czasami muszę się wykłócać. Kocham go bardzo i to wszystko jest w tym najgorsze że nie mam siły żeby to skończyć. Chciałabym żeby to on zrobił bo nie chcę nigdy dojść do momentu żeby żałowała podjętej decyzji… Zazdroszczę wam determinacji i odwagi. Pozdrawiam😘

    • Admin

      Naprawde go kochasz? Za co? Za to ze nie ma dla Ciebie czasu? A może kochasz człowieka, który jest Twoja iluzją, jeśli takie zachowanie nie daje Ci do zrozumienia. Daj spokój. Uciekaj jak najdalej. Jeśli nie ma dla Ciebie czasu, to już go raczej nie będzie miał. Zaprzyj się czym możesz, odetnij się totalnie – to jedyny sposób by z tego wyjść. I uwierz mi zrób to pierwsza, skończ to. To wymaga wytrwałości, pewnie dużo łez i determinacji.

  • mmb

    Byłam w związku przez prawie 6 lat…. zdradził mnie raz.. byłam głupia wybaczyłam po jakimś czasie… a po czterech latach zrobił to samo. Pomyślałam sobie Boże postaw w końcu na mojej drodze kogoś z kim naprawdę będę szczęśliwa.. I ktoś się pojawił tak po prostu. Tak po prostu z dnia na dzień.. aż sama nie mogłam w to uwierzyć…
    Zostawiłam przeszłość pomyślałam, że koniec z tą farsą. nie dam się ranić. A teraz ? jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. U swojego boku mam wspaniałego mężczyznę , który mnie kocha, jest nie tylko moim ukochanym , ale też przyjacielem , wsparciem… na taką miłość warto czekać.
    Życzę wszystkim takiej miłości.. po każdej burzy kiedyś musi wyjść słońce.
    Pozdrawiam.

  • Agnieszka

    „Nie ma nic bardziej przykrego niż zebranie o chwile uwagi i czułości od osoby, dla której powinnismy być całym światem” dokładnie to przeżyłam. Podarowałam mu wspólne życie w kupionym przez siebie ładnym mieszkaniu, masowanie obolałych pleców po pracy, śniadania i obiady, bo kocham gotować i chciałam żeby miał zawsze cos dobrego nie parówki i najtańsza pszenną bułę z dyskontu. Zabierałam na koniec świata, bo nigdy nigdzie nie wyjechał, pokazałam że istnieje życie oprócz coniedzielnych bezrozmownych wizyt na wsi u rodziców, zabierałam to teatru, do opery, do restauracji, organizowałam górskie wycieczki. Starałam sie nadać życiu kolorów. Przytulalam w nocy, przytulalam rano. Dawałam miłość fizyczna, której tak pragnęłam tylko z nim w sposób w jaki z nikim wcześniej. Nie szczędziłam słów kocham cie bo wiedziałam ze nigdy nie usłyszał ich od rodziców. W końcu wymyslilam wspólny biznes zrodzony z jego pasji, który w połowie sfinansowałam. A co dostawałam w zamian? Mur obojętności, proszenie sie o czas, o telefon w ciagu dnia, o miłą wiadomość. O uwagę, o rozmowę. Wszystko zawsze było ważniejsze. Aż w końcu tuż przed ślubem jak gdyby nigdy nic powiedział ze ślub mu nie na reke. I zmył sie pod moją nieobecność, po powrocie z pracy zastałam puste półki. Biznes zagarnął dla siebie i powiedział ze beze mnie mu lepiej bo ma swobodę. Okazało sie ze miłość, relacja z druga osoba nie ma dla niego żadnej wartości. A ja każdego dnia walczę z poczuciem odrzucenia i niedocenienia. Ale wiem, że jestem wspaniałą kobietą, z mnóstwem pomysłów, pasjami i wartościami. Czesto płacze, bo ból tak niesprawiedliwego porzucenia jest nie do opisania. Jednego dnia kupować suknie ślubna z przyjaciółka, a za chwile słowa „ze mu to nie na reke”. Kiedyś mu na pewno podziękuje, ze zrobił mi przysługę. Czasami napisze mu ze tesknie. Ale wiem ze nie ma za czym, bo ten człowiek juz ma jedną jedyną największa miłość, z którą nikt nie bedzie mógł konkurować – samego siebie.

  • Marek0

    PANIE piszecie o bólu, rozczarowaniu, o tym jak was wykorzystano, że faceci są fe…My też cierpimy. Swojej żonie dałem wszystko co miałem, zawsze mogła na mnie liczyć, Jeździliśmy na urlop, chodziliśmy do kina, teatru, kawiarni. Jej rodzina ciągle coś chciała – pomóż, napraw, załatw. Gdy ja potrzebowałem pomocy, nie mieli czasu. Gdy powiedziałem jej co o tym sądzę , to zrobiła mi wykład, że to jej rodzina i im wolno. od tej pory totalny dystans, jestem odstawiony bo mam swoje zdanie. Jestem spokojnym człowiekiem, chcącym przeżyć godnie swoje życie u boku ukochanej, tymczasem z jednej strony nie chcę być sam, z drugiej mam DOSYĆ. Nie umiem ładnie pisać, ale też czuję. Kobiety też potrafią być wredne. Pozdrawiam te miłe.

    • K.G.

      Prawie opisałeś moją sytuację. Przy czym u mnie są jeszcze dzieci i tylko one w sumie mi pozostały. Reszta praktycznie nie istnieje, bo tak chyba łatwiej się żyje, nie mi, jej. Podobno jestem człowiekiem który nie zadawala się byle czym podarowanym na zasadzie „bo wypada” i mówię o tym głośno. Praktycznie od tego się wszystko zaczęło psuć, że podoba mi się co innego niż jej, że nie trafia z niczym, bo mało mnie poznała i od wiecznego jęczenia jak to ona ma źle poza dziećmi i domem nie robiąc zupełnie nic poza zadawalaniem siebie na różne sposoby. Wykorzystała te falszywe odczucie by stworzyć obraz mojej osoby u swojej rodziny rozkapryszonego człowieczka którego zadawalają tylko rzeczy premium, a to nie jest prawdą. Długie lata zajęło uświadomienie wszystkim że tak nie jest, mimo to nadal potrafię usłyszeć, że jestem problematyczny w wielu kwestiach, przez co wszystko co związane jest ze mną, praktycznie jest pomijane. Bo łatwiej. Zresztą coraz bardziej mam wrażenie, że wszystko robi na zasadzie „by było jej najlepiej”. To jeszcze by dało się znieść, ale całkowicie zdyskredytowała moją rodzinę. Jak jest temat o czymkolwiek złym, to zawsze jest to wina mojej rodziny, nie jej, mojej. We wszystkim. A że jej nie pomagała i nie pomaga za wiele, z roku na rok coraz mniej, to tak ma być, bo to jej rodzina. Im wolno. Wolno składać obietnice bez pokrycia wnukom, im wolno wszystko. Nie ważne, że największą pomoc dostawaliśmy właśnie od mojej, nie ważne że zawsze mogliśmy liczyć na wsparcie, nie – są be, należy ich odizolować, wykreślić najlepiej z dokumentów i wymazać że świata. Czemu? Bo raz usłyszała od teściowej kilka słów prawdy. Wcale nie najgorszej. Miała wszystko i stała się rozkapryszoną księżniczką, której wszyscy mają usługiwać… Jak by można było cofnąć czas…

  • Weronika Chrząszcz

    Na siłę przykuwanie uwagi drugiej osoby na dłuższą metę jest bardzo męczące i do niczego nie prowadzi. W związku trzeba jednak cały czas się starać, iść na kompromisy. Ja popełniłam z moim mężem podobny błąd. Byłam zbyt zajęta sobą i nie dostrzegałam jak się starał o mnie. Aż wreszcie stałam mu się obojętna, widac było zrezygnowanie w jego poczynaniach. Teraz staram się naprawić ten błąd i to ja się bardziej staram 🙂 Każdy kij ma dwa końce, trzeba znaleźć złoty środek 🙂

  • Aga

    A Ja Wam powiem, ze czasami czlowiek tak potrafi zranic drugiego, ze zamyka swe serce juz na zawsze i po czasie natrafia nawet na lepsza połówke która go szczerze pokocha ale Ty i tak dalej nie umiesz kochac mimo ze jestes kochany i sam nie wiesz dlaczego tak jest… Ja tak mam po kilku letnim zwiazku a mam dopiero 29lat 🙁

  • Dominika

    Moj facet, ojciec mojego dziecka wybral kumpli i narkotyki zamiast szczesliwej rodziny… zgubila go pogoń za pieniedzmi za chwila zapomnienia, ktora daje mu to g… probowal z tym skonczyc, ale mysle ze to byly puste slowa, mżonki. Miesiac potrafil byc czysty, cudowny, kochajacy tata, a nagle tracil nad tyl kontrole i wracal do tego co bylo dla niego lepszym rozwiazaniem…
    ciagle uwaza ze mysli o mnie i dziecku, ale nie moze przestac. Dla mnie jest zagubionym w sobie marnym czlowiekiem przez ktorego stracilam 4 lata zycia. Nie wiem czy kiedys zrozumie jaki blad popelnil w zyciu. Moze nie a moze tak. Czas pokaze.
    Strasznie to wszystko zostalo we mnie, kazde jego slowa obietnice okazaly sie puste i nieszczere. Sprawil ze stracilam poczucie wlasnej wartosci bo przeciez kto zechce babe z dzieckiem?! Powoli staje na nogi i wiecej nie dam sie zmanipulowac jego pustymi slowami. W tym wszystkim najbradziej szkoda dziecka. Przywiazalo sie do ojca, ktory tata bywa a nie jest.

  • Współlokatorka

    Uch. To są te książki, które bardzo chcę przeczytać, jednocześnie bojąc się ich przeczytania. Jeszcze nie dziś, jeszcze nie teraz. Ale wkrótce.

  • Rozczarowanie

    Mój mąż wybrał komputer,telefon,święty spokój i rozwód.Wyprowadził się na zimno.Wcześniej zero zainteresowania mną,po pracy zalegał przed komputerem i do późnej nocy tak tkwił.Po położeniu się do łóżka,w ruch szedł telefon i internet,a wcześniej smsy do jakiejś baby,przypadkiem go przyłapałam.Niby żarty i tylko smsy,jak dla mnie to zdrada emocjonalna.Ja zło konieczne i za całe zło świata odpowiedzialna,on pokrzywdzony i dlatego odszedł.Czekam na pozew bo o rozwód również wystąpił.Cóż nic na siłę,jeśli woli wszystko inne niż mnie.Próbowałam rozmawiać lecz nie dało się.Wypalił się cokolwiek to znaczy…Ponad czterdziestoletni mężczyzna z zachowaniem dziecka.

    • M...A...W

      Skąd ja to znam. Dla mojego męża zawsze wszystko jest ważniejsze odemnie. Jego rodzinka i koleżanka z pracy są na pierwszym miejscu. Jak matka go o coś poprosi czy siostry czy kolokolwiek inny to biegnie im zawsze na pomoc jakby się paliło a jak ja o coś poproszę to nigdy nie ma czasu. Jak chciałabym gdzieś razem wyjść bez syna to jest tak samo zawsze wymówki że zmęczony czy coś ale matce, siostrom czy koleżance nigdy nie odmówi. Wkoło widzę też jak pisze z koleżanką z pracy niby na żarty ale ja w to nie wierzę, widziałam nie jedną ich rozmowę i dla mnie to nie są żarty, widać że jest nią zainteresowany. Widać to po jego zachowaniu. Niby z nią rozmawiałam i ona mówi że nic ich nie łączy ale nie wiem na ile mogę jej wierzyć musielibyśmy się spotkać na żywo wszyscy razem i wtedy może bym wiedziała. Mam wrażenie że on to traktuje jak zabawę, jak coś czym może mnie dręczyć. A ja już nie wiem co mam myśleć o tym wszystkim i co robić i w co wierzyć.

  • Skierka

    Żebrze o wszystko od 30 lat. Płakałam po nocach poraniona jak sito. Dziś już nie płacze. Trwam w tym „dla rodziny”. Dzieci dorosły, usamodzielniły się. Trwam samotna wśród ludzi
    Nauczyłam się są zyc , bo gdzie i za co pójdę. przygnębienie dopada, odrzucenie boli. Żyje. Szukam radości w małych rzeczach. Inni zazdroszczą mi uśmiechu i męża, który jest świetnym aktorem. Murowana szansa na Oskara. … Nikt nie wierzy, więc milczę. Jak długo jeszcze tak będzie? nie wiem.

  • Skierka

    Czytam Wasze wypowiedzi i jakbym o sobie czytala. Żebrze o wszystko od 30 lat. Płakałam po nocach poraniona jak sito. Dziś już nie płacze. Trwam w tym „dla rodziny”. Dzieci dorosły, usamodzielniły się. Trwam samotna wśród ludzi
    Nauczyłam się są zyc , bo gdzie i za co pójdę. przygnębienie dopada, odrzucenie boli. Żyje. Szukam radości w małych rzeczach. Inni zazdroszczą mi uśmiechu i męża, który jest świetnym aktorem. Murowana szansa na Oskara. … Nikt nie wierzy, więc milczę. Jak długo jeszcze tak będzie? nie wiem.

    • mammamia

      jak to się dzieje? ja właśnie tego sie boje, że tak będzie wyglądac moje życie. u mnie dopiero 10, ale jednocześnie tak bardzo sie boje zmiany. ostatnio cały czas mówi, że mnie zostawi, że ma dość…a ja dostaje prawie paniki.

    • Gosia

      Jest mi tak ciężko też trwam dla rodziny …wiem ze nie będzie już inaczej , lepiej … teraz kiedy sięgam wstecz to nie widzę miłości, jestem towarem zastępczym , miłość została u innej 30 lat temu

  • KingaKatarzyna

    Hej ja straciłam 12 lat z człowiekim ktory drugi raz odemnie odszedł..w naszym zwiazku on zawsze czegos poszukiwał jak bym ja do konca nie była tym kims z kim chcial by byc..nie wiem po co przepraszal i ciagnoł dalej tyle lat ten związek..a ja plakalam bo ranił.mamy synka..teraz kazde żyje swoim życiem..bol rozstania dla mnie był nieziemski ..ale zycie toczy sie dalej

  • Asieńka

    Po 3.5 roku walki o uwagę o uczucia, ciągłe wzloty i upadki dałam sobie spokój z człowiekiem, który mnie zdradził i przy mnie udeptywał sobie ścieżkę do następnej. Kiedy podjęłam decyzję było mi o wiele lżej- zrzuciłam balast, który ciążył mi od jakichś 9m-cy- bo tyle dojrzewałam do tego, żeby to zakończyć. Komuś może się to wydawać mało, ale w obliczu tego, że oddaje si,ę całą siebie za strzępy uwagi i zaangażowania jest to bardzo długo. Nie powiem, że go nie kocham… ale ta miłość musiała zmienić oblicze. Dobrze mu życzę, ale już beze mnie. Stracił kobietę, która uchyliła by mu nieba, trwała obok na dobre i na złe, oddała wszystko, co najcenniejsze. Wybrał i teraz to on musi żebrać o uwagę i zainteresowanie u kobiety, która poleciała na jego życiową zaradność i kasę. To jego życie i wybrał jak chciał… a ja odżyłam. Potrafię się cieszyć zwykłymi sprawami i wciąż słysze, że jestem tak rozpromieniona jak już dawno nie byłam. Kto nas znał, dokładnie wie, w którym momencie przestałam taka być, a kiedy znów się taka stałam. Im nie muszę niczego tłumaczyć. Wiedzą, które z nas zawiniło i które jest tym szczerym i prawdziwym. Wiedzą też które z nas więcej straciło, które zyskało, które z nas jeszcze znajdzie swoje szczęście.
    Życzę Wam byście odnaleźli w sobie siłe na porzucenie tego co Was rani i nie daje Wam szczęścia. Pamiętajcie, że druga osoba ma Was podnosić, kiedy Wasze skrzydła zapomniały jak latać, a nie uziemiać i dawać poczucie beznadziei. Nauczcie się kochać z daleka jeśli tego wymaga sytuacja. Czasami tak jest o wiele zdrowiej dla naszej samooceny i psychiki…

  • Zawiedziona33

    Ja walczę już parę lat. Kocham ale żebram o uwagę o rozmowę o smsa. Wszystko jest ważniejsze praca koledzy „zabawki”. To dziecko zamknięte w ciele dorosłego faceta. Upominam się o to co powinno być istotne w związku z takim stażem. My nawet nie mieszkamy razem bo w mieszkaniu nie będzie mieszkał działka droga chociaż bardzo dobrze zarabia a u mnie jak się pomiescimy. Walczę sama ze sobą walczy serce z rozumem. Uśmiecham się staram funkcjonować ale w środku wyje z rozpaczy rozdziera mnie na pół wizja takiego życia-weekendowego życia razem. Czuję że życie ucieka mi z rąk z prędkością światła. Czuję że spadam w przepaść tak ogromna że za jakiś czas już się z tej przepaści nie wydostanie.

  • Mętlikwgłowie

    U mnie było tak na początku super, później przez prawoie 20 lat walki o wszystko o wyjście na imprezę , do przyjaciół, rodziny prośba o zauważenie jako kobietę. Mieszkaliśmy razem ale osobno.Nic nie skutkowało wieczne kłotnie i pretensje. Teoretycznie mamy wszystko dzieci, dom, samochod ale nie ma uczucia.Jak kogos poznałam i powiedziałam, że odchodzę to ten nagle zrozumaiał i chce się zmienić. Dalam mu czas i szanase i widzę, że naprawde się bardzo stara. Ale czy ja robie dobrze, szczerze robie to dla dzieci. Boje się , że za pare lat bede miała do siebie pretensje, że zostalam.

  • Co dalej

    No to teraz facet też trafiają się załamani.13 lat małżeństwa i nie możemy na siebie patrzeć.mysle że to w dużej mierze moja wina zbyt skupiłem się na pracy no bo dom dzieci samochody.teraz gdy wszystko jest okazało się że jest to nie istotne żona rozczarowana zawiedziona chce się rozwodzić.tylko kiedy tego nie było to nie przeszkadzało jej że dużo pracuje.ja dla niej zaniedbałem swoje znajomości i kolegów bo żona zawsze ważniejsze.podczas gdy ona teraz chodzi na imprezy ze znajomymi pracy i świetnie się bawi a ja z dziećmi w domu dwaj synowie 7i 10 lat.do tego jeszcze teściowie którzy potrafili przyjeżdżać o 12 w nocy gdy się kłóciliśmy.i jeszcze przy dzieciach mówili jaki to ja dla niej nie dobry.zona wyzywa mnie od buraków pscholi ponieważ brat jest chory psychicznie.bylem nawet u psychiatry żeby mnie zbadał może ma rację.lecz lekarza patrzył na mnie ze zdziwieniem.zona nie chce na terapię małżeńską bo chcę zrobić z niej psychiczną jak twierdzi oczywiście teściowie też tak myślą.nie wiem co robić mam dość tego małżeństwa ale szkoda mi synów bo mamy świetny kontakt w po rozwodzie będą mieli do mnie żal.

  • Mętlikwgłowie

    Co dalej:) To nie jest tak do końca, że synowie będą mieli do Ciebie żal, chyba o to, że muszą patrzec na kłócących się i nieszczęśliwych rodziców. Jasne, wiem łato się mówi. W moim przypadku tez mi chodzi tylko o dobro dzieci, ale jak to mówią wszyscy psychologowie, szczęśliwi rodzice, szczęśliwe dzieci. A po drugie dzieci i tak niedługo pójdą w świat, a Ty bedziesz żałował, że tak długo w tym wszystkim tkwiłeś.

  • ja

    Ja wzięłam się w garść, nie czekałam latami… Byliśmy zakochani, szybko podjęliśmy decyzje o wspólnej egzystencji. Wspólny dom, zaręczyny, ciąża, a teraz bardzo trudny czas, bo ja już nie chce walczyć o ten związek. Jestem w 4,5 miesiącu ciąży, od 2,5 miesiąca walczyłam o czułość prosząc się chociażby o przytulenie… Słysze od niego, że to tylko ja się awanturowałam. Prosiłam o pomoc jego rodzinę, usłyszałam, że to ja tylko mam problem. Spróbowaliśmy terapii dla par, po pierwszej wizycie musiałam się upominać o kolejną, bo usłyszał, że ma problemy z komunikacją… A teraz ta kolejna będzie już z dwójką osób, które będą rodzicami ale nie parą. Chciałabym się rozstać w zgodzie, dla dobra dziecka, bo ono też potrzebuje taty. Były partner nie chce się wyprowadzić z domu, chociaż ma swoje mieszkanie, które wynajmuje. Życzy sobie pieniędzy ode mnie, bo jak budowałam dom sam chciał coś zrobić… Sytuacja mnie przygnębia, nie płaczę jak jest w domu, staram się zachować twarz, jednak jak jestem sama nerwy puszczają. Nie wiem czy liczyć się z groszem, bo nie wiem ile ode mnie zażąda, czy poszaleć z wózkiem czy łóżeczkiem. Przyjaciele mnie wspierają bardzo,a le to ja muszę przetrwać ten czas. Wiem, że teraz jest najtrudniej, później już będzie lepiej. Szkoda tylko, że tak często towarzyszy mi płacz, a przecież tak bardzo się cieszę z cudu który noszę, powinnam się uśmiechać, szerzyć radość, żeby przekazać jemu te najlepsze emocje. Niestety nie potrafię…

  • LatwiejAnonimowo

    Witajcie a ja z innej strony opisze swoja sytuację, 6 lat z czego 1 rok w narzeczenstwie.

    pierwsze 2 lata jak zawsze cud miód i pistacje, nic innego poza soba nie widzielismy, (ONA: wysoce wrażliwa, miła, kocha zwierzęta, utalentowana. JA – aktywny sportowo, lubiący adrenalinę, pracowity, własna działalność.) potem się pozmieniało i to o dobre 179 stopni,

    cały ten okres nie zdradziłem i nie zamierzam bo uważam że to akt tchórzostwa bo zanim do tego dojdzie powinno się rozstać. Zmiany zaczeły się jak odkryłem, że była na kawie z kimś w innym mieście, wtedy jeszcze studiowała… niby nic – kawa . Czy było coś więcej nie dowiem się nigdy. Dałem szansę by to mogło się rozwijać bo czułem że będzie to wkońcu to czego pragnąłem. 3ci rok, ciekawość zawsze mi towarzyszyła w dobie Facebooka zdarzało się zmojej strony wchodzenie na profile kobiet przypadkowo poznanych w związku z prowadzeniem mojej działalności lub poprostu dentystka. byćmnoże to był bardzo duży błąd, chociaż jak się później okazało ona też sprawdzała profile swoich ex z ciekawości co u nich słychać itd. – OK. nie widze w tym nic złego. ale zmian ciąg dalszy – impreza firmowa, dyskoteka + kręgle. jesteśmy razem, ja lubie grać w gry barowe, ona nie. no to gramy z paczką fajnych ludzi, dogrywa się jakaś kobieta z innego krańca polski i zaczeło się, histeria że jakim prawem ona się dograła skoro mamy swoją paczkę… do dzis znak zapytania ogromny stoi tu…

    kolejny raz też impreza firmowa wspólna, ona tańczy z moim kumplem, świetnie się bawi, ja siedzę zasmucony przy barze, pijąc piwo podchodzi do mnie kobieta z parkietu i wyciąga mnie na taniec – tańczymy, zwyczajnie jak ludzie, nawet z nią nie rozmawiałem podczas tańca, nie flirtowałem. Ona to zobaczyła i z płaczem, wsciekłością uciekła z imprezy. Bo jak ja mogłem z kimś tańczyć skoro to była nieznajoma kobieta.

    Do dnia dzisiejszego nie podjeła pracy od kad się znamy. bo nie wie co chce w życiu robić… mieszkamy u mnie, płacę za wakacje, jedzenie, mieszkanie.

    ciągle tylko słyszę temat kobiet z jej strony.. tego filmu nie obejrzymy bo cycki na wierzchu. takich teledyskow puszczać nie bedziesz ani słuchać muzyki bo kobita grając na gitarze wypina i świeci cyckami…. nawet nie wiem jak opisać to bo to są tak dziwne powody do kłótni… ze ehh już sie tracę w tym opisie.

    teraz już sam nie wiem czego chcę, ona mówi że kocha, stara się, gotuje dobre obiady, ale ja nie jestem pewien swoich uczuć. nie mam kogo się poradzić;/ i tak tkwie ze swoimi myslami juz ho ho… wierząc ze pewnego dnia przyjdzie do mnie myśl i będe wiedział co robić.

    pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy dobrneli do końca wylanych moich żyg** w internecie.

    • LoveYourself

      Odpowiem Tobie na powyzsze z punktu widzenia kobiety po o wiele tragiczniejszych przejsciach niz Ty;)Nie jesteś w relacji z dojrzala kobieta,tylko z niedojrzala emocjonalnie i psychicznie dziewczynka…I dla wlasnego dobra,zrob ostre ciecie i rusz smialo przed siebie.Im dluzej w bagnie,tym bardziej sie uzalezniasz,tym bardziej bedzie ciezko z tego wyjsc w jako takiej formie psychicznej.Ta relacje nie rokuje na nic dobrego, tylko na dalszą udreke….a chyba nie chcesz tracic kolejnych lat zycia na rozmyslanie czy byc w takiej toksyczycznej relacji czy nie…?Obecnie tracisz czas i energie na zawirowania,ktore z dojrzalym zwiazkiem nie maja nic wspolnego.A i jeszcze jedno….zastanow sie dlaczego wybrales taka osobę do zycia,co Cie w niej pociagalo…Niestety jest tak,ze nasze wybory sa nieświadome zupelnie i poki czlowiek sobie nie uświadomi swoich schematow wyboru na
      terapii bedzie wybieral podobnych partnerów tylko w innym opakowaniu…Im cos bardziej wydaje sie spełnieniem marzen na poczatku relacji,tym bardziej na pewno nim nie bedzie.Tak zaczynaja sie toksyczne zwiazki.Jak widac wiele jest tutaj osob uwiklanych w takie upadlajace i szkodliwe chore relacje,ktore z czasem powoduja wspoluzaleznienie
      i inne problemy psychiczne.Warto wiec dla wlasnego dobra zakonczyc taka relacje i zajac sie sobą.Zobaczyc co jest we mnie takiego,ze moje wybory sa tak dalekie od tego czego bym świadomie oczekiwal od drugiej osoby.Warto tez poczytac wlasciwa lekture na powyższe tematy.Uwierz mi:)Podejmij wyzwanie i rozpocznij droge,aby byc szczesliwym:)Jak będziesz kochal siebie,to na pewno pojawi sie u Twojego boku kochajaca,dojrzała kobieta:)ale najpierw trzeba zrobic porzadek ze soba…

  • milość

    Witam państwa moj kolega poznał na Fb kobietę zaznaczam że to niepelnosprawny chłopak pisali ona mu wysylala nagie zdięcia oraz bardzo ostre smsy i dawała nadzieje na wspólnę życie pózniej go zostawiła on sie załamał i popełnił samobujstwo a jego rodzina bedzie dochodzić w sadzie racji bo maja dowody winy tej kobiety co państwo mogą doradzić

  • Rafalu

    No i ja dołączam do tej długiej listy zranionych, obwiniających się, zdradzonych przez jedynego przyjaciela, który patrząc w oczy mówił kocham Cię a potem zdradzał bez bez refleksji, mrugnięcia okiem dla przyjemności na miarę picia kawy.
    A czas płynął a ja w nim, za nią, zakochany, naiwny i ufny – jak pies.
    Tym przyjacielem była moja żona. Teraz gdy całe to gówno wypłynęło na powierzchnię muszę podjąć kolejną trudną decyzję. Zamknąć drzwi, uwolnić się, skupić na sobie wierząc, że to ma sens.

  • Karolina

    Nie kochałam nigdy męża. Małżeństwo tylko na papierze było. Chcę mieć spokój żeby nikt nie wpieprzal się do mojego życia. Chcę tylko wolności żyć po swojemu. Ślub był po to żeby odciąć się od matki.

  • K

    Witam, dołączam do ludzi zagubionych w miłości… Jesteśmy razem ponad 2 lata i już prę miesięcy po zaręczynach, okazuje się jednak, że ona przyjęła moje zaręczyny bo chciała sprawdzić czy znowu poczuje do mnie ,,miętkę”… Od pół roku w jej grupie znajomych pojawił się nowy koleś, niby tylko znajomi ale kontakt mają ze sobą non stop bo ,,dobrze nam się gada”. Dowiedziałem się od jej znajomej, że się w nim zakochała i po bardzo długich rozmowach wybaczyłem, mieliśmy się zająć naprawą związku i po iść dalej z uśmiechem na twarzy przez życie. Urwała kontakt z tym kolesiem na miesiąc i wszystko wydawało się być w porządku ale nic mi nie mówiąc odnowiła kontakt, wszystko zaczęło się znowu rozpadać więc przez swoje uczucia i żeby nie popełnić błędu napisała do niego list który dała mi przeczytać, liczyła na to, że on zrozumie sytuacje i się wycofa ale tutaj szoker, on jej powiedział, że coś do niej czuje. Od miesiąca ciągnie się ten dramat i ona nie chce wybrać ani mnie ani jego, mówi, że mnie kocha ale inaczej a w nim się tylko zadurzyła… w Marcu mamy wyjechać razem do innego miasta i zacząć nowe życie ale nie wiem czy dam radę jej zaufać, nie wiem co mam robić. Powiedziała, że musi sama ze sobą porozmawiać bo nie wie czego chce, potrzebuje endorfin, adrenaliny w związku a ze mną ma ciepło, opiekę i bezpieczeństwo i nie jest z tego szczęśliwa. Nie chce rozmawiać o problemach ale oczekuje, że się domyślę i że sam zrobie coś szałowego przynajmniej raz dziennie, żeby ją zaskoczyć, bo ona chce być zaskakiwana i czuć, że żyje. Rozmawialiśmy wczoraj przez ponad 6 godzin o całej tej sytuacji, zrobiła się zimna i bez uczuciowa, ciągle mi powtarza, żebym z nią zerwał jak nie potrafię jej zaakceptować, czułem, że to nie ta sama kobieta którą poprosiłem o rękę… tylko, że ja ją akceptuje i staram się żeby była szczęśliwa, najwyraźniej to ona nie akceptuje kim jestem i ile dla niej robię… Co mam zrobić? czekać i liczyć, że wybierze mnie a nie jego, kolesia którego zna ledwo pare miesięcy? a może stwierdzi, że nie chce związku i woli być sama? co mam niby dalej z tym zrobić, jak żyć kiedy wszystko jest już ułożone na to następne miasto, praca, mieszkanie, nawet niektórzy nasi znajomi tam mieszkają. Ciągle tego nie potrafię zrozumieć, czy ona udawała, że mnie kocha?

      • TULIPANEK

        Zakochania zdarzają się mnóstwo razy w życiu,a prawdziwa miłość tylko raz.
        To niedojrzała emocjonalnie osoba..będzie trudno z kimś takim budować związek, chyba, ze ta osoba zacznie to zauważać i się naprawiać. Sama jestem po rozstaniu i przypuszczam przed jaką trudną decyzją stoisz… nie boj sie swoich emocji..

        Najważniejsze jest to by sie ze sobą komunikować, a jak rozmowy nic nie wnoszą to poprostu odpuścić.
        Miłość to nie motylki, to nie endorfiny.
        Jesli ktos tak uwaza to właśnie jest niedojrzaly.Po 2 latach wszystko przemija i właśnie wtedy najczęściej ludzie nagle budzą sie z letargu i mówią swoim towarzyszom właśnie takie teksty jakie Ty uslyszes.

        Jestem osobą wierzącą i postawiłam Boga na 1 miejscu w swoim zyciu i zaczelo sie…
        Bardzo duzo zła mnie w tym czasie spotkalo od bylego i ostatecznie zdecydowalam z bolem serca zerwać te relacje..

        I wiesz co
        Dzis Bogu każdego dnia dziękuję!!!!
        Dopiero jak oddalisz sie od tej osoby jestes w stanie zobaczyć ile jest miedzy wami milosci.
        Nie szukalam żadnego związku po tym rozstaniu, skupilam sie na swojej duchowości..
        Nie szukając ktos poszukał mnie🙃 nie będę opisywać ze to wspaniala osoba itd, bo to nie oto chodzi,ale chodzi o to jaka jestem teraz, jak sie czuje:) Proszę zweryfikuj siebie,jaki jestes teraz i co wnosi ta osoba dobrego w te relację?

        Pomodle sie krótko za Ciebie i wierzę ze Ci sie powiedzie:)

        Z Bogiem;)

  • makarena

    Miałam prawie trzydzieści lat i wiele związków za sobą. Nigdy nie miałam tzw. motylków w brzuchu więc stwierdziłam, że chyba mnie miłość nie spotka.Bardzo chciałam mieć dzieci i w końcu wyszłam za mąż za człowieka który twierdził, że mnie kocha chociaż zawsze był jak kawałek lodu ( nigdy nie widziałam żeby płakał, jak dzieci odnoszą sukcesy to gratuluje podając rękę zamiast ściskać z radości). Urodziłam dwoje dzieci, które są dla mnie całym światem, kocham je i pielęgnuję każdego dnia. Męża chyba nigdy nie kochałam więc teraz po dwudziestu latach bycia z tym kawałkiem lodu każdego dnia planuję, że jak dzieci się wyprowadzą to się z nim rozwiodę. Wolę być naprawdę sama bo w takim związku bez miłości poczucie samotności jest jeszcze większe. Nie powinnam być z tym człowiekiem, jak mogłam być tak bezmyślna. Sami byśmy pewnie byli szczęśliwsi.

  • Owen Steven

    Moja ex rzuciła mnie dwa tygodnie temu po tym, jak oskarżyłem ją o to, że spotkała się z kimś innym i obraża ją. Chcę ją z powrotem w moim życiu, ale ona nie chce mieć ze mną kontaktu. Byłem tak zdezorientowany i nie wiem, co robić, więc sięgam po Internet po pomoc i widziałem, jak rzucający zaklęcia pomagają ludziom odzyskać swoją byłą, więc kontaktuję się z rzucającym zaklęcia i wyjaśniam mu mój problem i rzucił na mnie zaklęcie i zapewnił mnie przez 24 godziny, że mój były powróci do mnie i ku mojemu największemu zaskoczeniu trzeciego dnia mój były przyszedł do moich drzwi i błagał o wybaczenie. Bardzo się cieszę, że moja miłość powróciła i nie tylko to, że wkrótce się pobierzemy. Jeszcze raz dziękuję, doktorze Owen Steven. Jesteś naprawdę świetnym i utalentowanym rzucającym zaklęcia. E-mail: oduduwaherbalhome5@gmail.com
    Zadzwoń / WhatsApp: +2348158261962

  • daosy

    Tak, właśnie dokładnie tak zrobiłam. I to bylonajleosze, co moglam dla siebie w życiu zrobic. Chociaz trauma po tym i nieumiejętność pozbierania sie, znalezienia swojej wartości na nowo, pewne uczuciowe kalectwo wloką się za mną do dziś. Ale przynajmniej jest szansa na uleczenie, ktorej by nigdy nie bylo, gdybym tego nie skończyła…

  • Ksenia

    Czytam i tak jak bym czytała sama siebie tkwię w chorym związku każdy mówi masz wspaniałego faceta ja niestety nie czuję tego tak oddaje mi wypłatę ale tylko temu że lubi pograć se w gierki i od czasu do czasu pobalowac więc nie ma wyjścia od jakiegoś czasu nic nas nie łączy przychodzi z pracy jest zmęczony ja to rozumiem ale nawet jak ma wolne jest zmęczony nie ma czasu dla mnie wszyscy są ważniejsi odemnie jak mówię chodź rozstaniemy się on mówi że on nie chce się rozstać że mnie kocha ale ja tej jego miłość już nie czuje od paru lat jestem z nim bo wiem że jak go zostawię stoczy się na same dno i tak tkwię w tym związku sala już nie wiem dlaczego i mam dość ale nie umiem odejść

  • Sabina

    Witam, przeczytałam wszystkie komentarze. Powiem jedno, mam podobnie. Rozwiodlam się 6 lat temu, mam córkę w wieku 8 lat a sama mam 27 lat. Od trzech lat jestem w związku z człowiekiem który od zawsze dawał mi wolna rękę. Coś się wydarzyło, coś się stało, słyszałam: masz wolna rękę. Mam już tego dość. Uwolnilam się z jednego bagna, weszłam w następne. Tak cholernie mi ciężko podjąć jakakolwiek decyzje. Jest coraz gorzej, choć nie chodzi tutaj ani o zdradę, ani o brak pieniędzy. Za każdym razem słyszę, że jak coś mi nie pasuje to mam robić co chce. Powiedzialam sobie dość.

  • Alicja

    Panuje era niedojrzałości, nie tylko męskiej bo kobiecej również lecz głównie męskiej. Tzw. Piotruś Pan. Też wczoraj podziękowałam swojemu Panu Piotrusiowi. Rok w związku tylko, jestem DDA więc kocham bardzo mocno jak już pokocham, niestety często tych którzy ma to nie zasługują, poświęcam siebie żeby drugiemu było miło. W zamian dostaję ochłapy zainteresowania, obdarowuję prezentami patrząc co akurat jest danej osobie potrzebne, sama dostaję albo nic albo jakieś coś co mi nie potrzebne albo się nie podoba, słysząc że jestem wybredna i ciężko mi coś kupić. Robię wszystko co mogę dla mężczyzn z którymi jestem, chce im dać miłość taka wspaniałą górnolotną i takiej samej chcę w zamian lecz niestety same rany dostaję. Być może nieświadomie wybieram takich ludzi za partnerów a być może ich jest tak wielu że ciężko trafić na kogoś miłego. Narcyzi, Piotrusie, ofiary losu, kobieciarze, alkoholicy, narkomani tak trafiam. Lecz wierzę że wreszcie spotkam tego wymarzonego. Bo wiem że istnieją wspaniali mężczyźni. Choć sama znam tylko jednego takiego i o jednym słyszałam a mam 35 lat to wiem że jest ich więcej i że się uda. Nie można się tylko poddawać i myśleć że się coś zmieni skoro fakty mówią same za siebie. Fakty. Nie liczyłam nigdy ile związków mam już za sb, mam wiele i za każdym razem cierpi się tak samo. Za każdym razem jest mega ciężko, ale rozum podpowiada że to nie to czego człowiek potrzebuje, że to nie tak ma być i odchodzę. I wszystko mówi żeby wrócić, próbowałam i tego wcześniej, nie działa, zawsze jest tak samo, nic się nie zmieni. Trzeba odejść. Przykre ale prawdziwe. Żyjemy w takim świecie że ludzie bez wzorców, kręgosłupa moralnego, wewnętrznych wyznaczników dobra płodzą dzieci które później stają się takie jak rodzice, z wyjątkami oczywiście lecz tak rzadkimi że tu pominiemy te kwestię. Świat zapełnia się ludźmi bez wyrazu, ludziom brakuje Boga. Bo gdzie Bóg tam i dobro i miłość, i wsparcie, z wyjątkami oczywiście bo i wśród bogobojnych ludzi zarządzają się niemoralni. Ludziom potrzeba wzorców a skąd je brać jak wszyscy się pogubili. Jestem idealistką, może to źle może dobrze. Nie znam jeszcze rozwiązania, może nigdy nie poznam, nie jest wesoło i miło i fajnie, widzę to wszędzie dookoła, słyszę i czuję. Ubolewam. Smutne. Obysmy wykorzystali ta szansę którą mamy tutaj w tym życiu aby prowadzić się prawo i zasłużyć na lepsze życie po śmierci. Miejmy nadzieję że spotka nas szczęście ale na to trzeba zapracować, coś trzeba zmienić w sb bo nie zawsze da się kochać kogoś kim jesteśmy, myślę że musimy się zmieniać, ewoluować, wchodzić na wyższe poziomy a tam poznamy ludzi podobnych bo tu gdzie się obracamy to sami czytacie wyżej. Powodzenia w rozwoju i szczęścia w szczęściu i odwagi by zmieniać rzeczy na lepsze. Bo można zostać bez niczego w obcym Państwie, w klapkach i koszuli tylko i dzięki honorowi, dumie, sile, wierze w lepsze jutro odnaleźć szczęście i budować wszystko od nowa. Nie dajcie się gnoic, wstańcie i wykrzyczcie nie! I nie bójcie się braku dachu nad głową, a kredyty zawsze można spłacać z daleka od tyranii, wyjazdy za granicę są z zakwaterowaniem, a jak się naprawdę mocno chce to zawsze znajdą się rozwiązania by sb ratować, swoje poczucie godności. Ktoś kiedyś powiedział mi piękne słowa, to nie on Cię rani tylko Ty pozwalasz na to aby Cię ranił i dlatego nie jest mi Cię szkoda bo to Twoja decyzja. Zrozumiałam. Jestem silniejsza, choć przy każdym rozstaniu cierpię, w iaz wchodzę w związki i nie boje się bo wiem że dam sb radę, czego i wam życzę. WALCZCIE CZY JESTEŚ KOBIETĄ CZY MĘŻCZYZNĄ! WALCZCIE O SWOJA GODNOŚĆ I O LEPSZE ŻYCIE! Bo pozwalając tym ludziom na to co rb przyczyniamy się do tworzenia i akceptowania tych potworów. Pozdrawiam i powodzenia ludzie!

    • Arkadiusz

      Też jestem w podobnej sytuacji (nie jestem DDA ale rownież jak pokocham to poświęcam wszystko: wypływam w morze i nie zostawiam sił na powrót do brzegu). Twoje mądre słowa mocno do mnie trafiły – dziękuję. Również próbuję, pracuję nad sobą i wierzę, że w końcu się uda. I Tobie oraz innym podobnym też tego życzę. Być może jest nas więcej niż się wydaje.

  • M

    to tez sie dołączę. 20 lat ponizania przez żonę. Posądzania o zdrady, wyzwania i przemocy fizycznej. Wyprowadziłem się, ale po takim toksycznym uzależnieniu nawet mam z tego powodu wyrzuty sumienia ze Ją zostawiłem. Obłęd…

  • Grzegorz

    Spierdoliłem. Utraciłem największy skarb jaki przytrafił mi się w życiu. Odeszła pół roku temu. I miała rację. Przez dwa lata mieszkania razem nie potrafiłem powiedzieć jej że ją kocham. W niczym jej nie wspierałem. Nic z nią nie planowałem. Nic nie było wspólnego. Na wakacje wyjeżdżała sama. W pewnym momencie przestałem z nią rozmawiać. Bylem ważny tylko ja, ona była przy okazji. Nie stawiałem jej na pierwszym miejscu. Nie pokazywałem ze jest dla mnie najważniejsza. W klubie tańczyła sama.

    Milość można zabić. Ja jej miłość zabiłem. Wiem że kochała mnie bardzo mocno. A ja tę miłość zabijałem powoli dzień po dniu. Byłem na to wszystko ślepy. Było mi wygodnie. Kiedyś, w połowie związku, dała mi tę książkę „Oczami mężczyzny” i powiedziała że powinienem ją przeczytać. Ja ją przekartkowałem i odłożyłem z ironicznym uśmiechem. Miałem ciekawsze, „poważne” rzeczy do czytania. Kiedyś, też mniej więcej w połowie związku, jedna z jej najlepszych przyjaciółek powiedziała mi: „Grzegorz, ona zrobi dla ciebie wszystko, tylko nie spierdol tego”. A ja to i tak spierdoliłem. Mówię o związku, ale to przecież nie był związek. Nie można tego nazwać związkiem.

    Przebolała nas, odrodziła się jak feniks z popiołów, odżyła, osiąga sukcesy w pracy, remontuje mieszkanie, poznała kogoś. Jest wspaniałą, wyjątkową kobietą. Najwspanialszą na świecie. Odważną, pełną życia, z pięknym dobrym sercem, prawdziwą kobietą z krwi i kości. A ja przejrzałem na oczy i wprost nie mogę teraz zrozumieć jak mogłem postępować w ten sposób w jaki postępowałem mając taki skarb. Teraz pragnę iść z nią przez życie krok w krok. Tylko ona i ja. Zawsze razem. Pragnę być jej mężem. Na dobre i na złe. Pragnę budować z nią nasz mały światek, wić z nią nasze gniazdko. Ale na to wszystko jest już za późno.

    Od trzech miesięcy każdą wolną od pracy chwilę poświęcam na to żeby się zmienić. Żeby zrozumieć. Żeby stać się innym człowiekiem. My już razem nie będziemy. Ale miłość do niej którą czuję daje mi to coś co powoduje że chcę stawać się innym człowiekiem. Chcę kochać i dbać. Chcę troszczyć się i chronić. Tulić, wspierać, opiekować się. Uśmiech ukochanej osoby naprawdę jest najważniejszy na świecie. Być może los postawi jeszcze na mojej drodze kobietę która mnie pokocha i której to wszystko dam. Tym razem nie spierdolę.

  • Moneczka

    Witam dziewczyny jestem tutaj nowa. Ja nigdy nuw kochalm mojego męża. Teraz po 10- latach razem zauważyłam, ze on również mnie nie kocha. Kiedy go poznałam byłam bardzo samotna i przerażona. On akurat pojawił sie namojej drodze życiowej. Tzw” desperacja” kapuesz sue wszystkiego kiedy grunt pod nogami ci się sypie. Myślałam, ze z biegiem czasu go jednak po kocham jak będzie dla mnie dobry. Niestety po przeprowadzce do jedno domu bardzo się zmienił i pokazał swoje prawdziwe oblicze, po kilku latach razem pobralismy sie, potem przyszło na świat dziecko. Niestety nic się nie zmieniło. Trwam w tym bez miłości!!! A on zbecavsie psychicznie nad obojgiem. Dla niego kobieta jest nic nie warta i musi byś posłuszna mężowi i zgadzać się z wszystkim co maz mówi. Jak się przeciwstawi to jest źle! Myślę od kilku lat o odejściu i wiem, ze to zrobię. On się nigdy nie zmieni. Tracąc kolejne 10 lat ?????

Skomentuj Sanderka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *